Harem
Harem – słowo wywołujące
uśmiech na większości męskich twarzy i skojarzenia raczej jednoznaczne.
Ma ono jednak nieco szersze znaczenie. W islamskiej kulturze było miejscem
przeznaczonym wyłącznie dla pana domu i jego rodziny. Takie prywatne komnaty w pałacu.
Prawo koraniczne ograniczało liczbę żon do czterech. W haremie władcy to one
stały na szczycie hierarchii, zaraz po matce sułtana. Urodzenie potomka płci
męskiej z reguły skutkowało awansem dla jego matki. Nawet, jeżeli zaczynała
jako zwykła nałożnica.
Tak na marginesie, wspomniane na początku męskie uśmiechy błyskawicznie ugasiłaby informacja, że właściciel haremu miał obowiązek utrzymywać jego mieszkanki na odpowiednim poziomie.
Harem miał też znaczenie prestiżowe. Mężczyzna-władca lub
wysokiej rangi urzędnik musiał go posiadać, nawet, jeżeli miał inne
preferencje. Harem sułtana mógł liczyć kilka tysięcy kobiet. Był to
barwny świat pełen muzyki, tańca, zabaw, ale także intryg i skrytobójczych
zamachów. W walce o zdobycie lepszej pozycji wszystkie chwyty były dozwolone.
Państwo w państwie.
Należałoby się zastanowić, czy dla wszystkich kobiet, które znalazły się w
haremie, stanowiło to tragedię. Czy los chłopki pańszczyźnianej był lepszy od
losu haremowej faworyty? Nie byłabym taka pewna…
W świecie chrześcijańskim też istniały „nieoficjalne” haremy. Pierwszy mąż
królowej Marysieńki, wojewoda sandomierski Jan Zamoyski, słynął z życia niezbyt
ascetycznego. Szczególnie lubił czarnookie i czarnowłose Czerkieski, których
całe stadko mu przypisywano. Jeden z najlepszych biografów Marysieńki, Tadeusz
Boy-Żeleński był autorem hipotezy, że w prezencie od męża przyszła
królowa otrzymała chorobę weneryczną. I stąd jej wieczne kłopoty ze zdrowiem. A
Jan Zamoyski nie był w swoich upodobaniach odosobniony.
Wielu europejskich władców i arystokratów, oprócz poślubionej w obliczu Boga
małżonki, utrzymywało oficjalne faworyty często dzierżące w swych rękach
olbrzymie wpływy. Nie inaczej bywało w sułtańskich haremach.
Najsłynniejszą chyba kobietą, która zrobiła w takim miejscu karierę była
Roksolana – Anastazja Lisowska. Historycy spierają się, czy była Polką czy
Rusinką. Urodziła się na początku XVI wieku. Trafiła do haremu sułtana
Sulejmana Wspaniałego jako podarunek od Wielkiego Wezyra Ibrahima Paszy.
Otrzymała imię Churrem, czyli Radosna, Kwitnąca. Po urodzeniu syna została
uznana oficjalnie za żonę władcy. Inspirowane przez nią intrygi doprowadziły do
śmierci wielu wpływowych osób. Niektórzy historycy uważają, że względnie dobre
stosunki z Turcją za rządów Sulejmana Rzeczypospolita zawdzięcza właśnie jej.
Jak już pisałam, w czasach silnego rozwarstwienia społecznego i powszechnej
niskiej pozycji kobiet, nie zawsze życie haremowe było tą gorsza opcją, nawet
dla Europejek. Los wielu z nich nie był bynajmniej godny pozazdroszczenia. Nie
możemy o tym zapominać, oceniając odmienną i często niezrozumiałą dla nas
kulturę islamu.
A porównywanie na poziomie moralnym obarczone jest sporą dawką hipokryzji.
Współczesną Europejkę, posiadającą pełnię praw i szerokie możliwości
samorealizacji, haremowa kariera raczej nie skusi. A przynajmniej nie powinna.
Alicja Minicka
To jest dość logiczne, że kobiety muzułmańskie musi trzymać przy muzułmańskich mężczyznach coś więcej, niż tylko strach. Co najmniej naiwnością byłoby zakładanie, że przeciętny europejski Mustafa będzie ścigał po całej Europie zbiegłą małżonkę. Na to potrzeba czasu, pieniędzy i zaryzykowania dożywocia. I tutaj wchodzi w grę między innymi zapewnienie stabilności materialnej przez męża, być może jest jeszcze kilka innych plusów, o których nam, Europejczykom, najzwyczajniej w Świecie nie jest wiadomo.Co do tych muzułmanek z czasów Sobieskiego, to trzeba je przyrównywać do kobiet z tej samej klasy społecznej. Nie możesz przyrównać kobiety z bogatego haremu do chłopki pańszczyźnianej, tylko do co najmniej szlachcianki. Do chłopki trzeba przyrównać żonę jakiegoś Mahmeda, którego cały majątek stanowi osioł i koza.dr Woland.
OdpowiedzUsuńWitaj Piotr, Chłopki też trafiały do haremów, liczyła się głównie uroda. Jeżeli kobieta była i piękna i bystra, mogła awansować i żyć inaczej niż w rodzinnej wiosce. Faktem jest, że haremy mieli tylko najbogatsi. Pozdrawiam serdecznie Alicja
OdpowiedzUsuńMała uwaga jeno - Roksolana na pewno nie była Rosjanką, lecz Rusinką, czyli wg dzisiejszej nomenklatury Ukrainką. Najprawdopodobniej była córką ukraińskiego (rusińskiego) popa z Rohatyna na południe od Lwowa. Polką nie była (chyba, że po matce), ale na pewno była poddaną polskiego króla Zygmunta Starego. W tych czasachTatarzy raczej nie zapuszczali się po branki aż do Rosji, a na ukrainne ziemie Rzeczypospolitej - i owszem. Stąd bywały to Rusinki (Ukrainki) i Polki sprzedawane czasem w Turcji.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam niedawno biografię Sulejmana autorstwa Jerzego Łątki (bardzo polecam). Pisze, że historycy nadal spierają się o pochodzenie Roksolany. Najwięcej wiemy o jej "tureckim" życiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Alicja