"XERION" - fragment



W pomieszczeniu wchodzili po kolei do półprzezroczystego, dwumetrowej wysokości walca.

- DNA potwierdzone. Wydano zezwolenie na wejście do śluzy – informował każdorazowo metaliczny głos.

Na jednej ze ścian wisiały białe skafandry. Założyli je zaraz po przeskanowaniu.

Z windy wyszli do skąpo oświetlonego szerokiego korytarza. Po obu jego stronach, co parę metrów stały dwumetrowe cyborgi.

- Mają bioprocesory najnowszej generacji – powiedział Ian półgłosem.

Doszli do końca korytarza.

Na gładkiej powierzchni pojawiła się mikroskopijna szczelina. Rozszerzyła się błyskawicznie, ukazując pomieszczenie śluzy. Po paru minutach przekroczyli wreszcie próg hangaru. Na środku stała kulista błękitna kapsuła, ogrodzona laserowym płotem. Jej średnica nie przekraczała kilku metrów.

Po chwili lasery zgasły.

Do kuli przystawiony był podest, sięgający do połowy jej wysokości. Weszli na niego po schodach. Właz rozsunął się z sykiem. 

Kabina wydała się Werze mikroskopijna. Nie było tu żadnych urządzeń, jedynie trzy fotele. Wybrała środkowy. Czuła, jak tylna część skafandra zostaje przyssana do oparcia. Siedziała teraz całkiem wygodnie. Na wprost miała wizjer, przez który mogła zobaczyć fragment olbrzymich wrót.

- Systemy biologiczne aktywowane – rozległ się znajomy głos. – Odczyty prawidłowe. Izolowanie rozpoczęte.

Werę ogarnęła ekscytacja. Czekała ją podróż Tunelem. Wszystko działo się tak szybko, że nie miała czasu oswoić się z tą myślą. Przypomniała sobie rozmowy z Klausem… 

- Sto procent – głos wyrwał ją z głębokiej zadumy.

Wrota rozstąpiły się przed nimi, a z pogrążonej w półmroku czeluści wyłonił się gruby wysięgnik. Kapsuła drgnęła i wolno podpłynęła do przodu. Po chwili zrobiło się zupełnie ciemno.  Wera na próżno wytężała wzrok, usiłując cokolwiek dojrzeć. Wreszcie zobaczyła przed sobą długie jasne pasmo. Zafascynowana, nie mogła oderwać wzroku od olbrzymiej świetlnej spirali. Złudzenie optyczne powodowało, że widziała ją, zwężającą się w długi rozedrgany lej. Miała wrażenie, że tkwią w miejscu a wirujące pierścienie zlewają się ze sobą, przesuwając się z niewyobrażalną szybkością obok nich.

 


 Uświadomiła sobie nagle, że bezwiednie zaciska dłonie na poręczy fotela. Zerknęła na Iana. Mrugnął do niej, gdy poprzez wąski przeziernik hełmu przechwycił jej spojrzenie. Zapewne sądził, że dziewczyna się boi. Lekko zirytowana, odwróciła głowę.

Pogrążyli się w ciemnościach a po kilku sekundach rozbłysło światło. Próbowała coś dojrzeć przez wizjer, ale przed sobą widziała jedynie gładką ścianę.

Poczuła, że skafander nie jest już przyssany do fotela.

Yolanda wstała pierwsza i skierowała się do otwartego włazu.

Znajdowali się w hangarze, podobnym do tego na Ziemi, ale o wiele mniejszym. Tu także nie było nikogo. Kapsuła tkwiła do połowy w szczelnym wgłębieniu, dlatego nie potrzebowali podestu, by z niej wyjść.

Po opuszczeniu śluzy mogli ściągnąć skafandry. Weszli do bliźniaczego korytarza, też strzeżonego przez cyborgi.

 - Zaraz będziemy w terminalu – odezwała się Mose, gdy znaleźli się w windzie. -  Jutro przed południem prom zabierze nas na Xerion.

Wera, jak zahipnotyzowana, wpatrywała się w drzwi. Wiedziała, że na Vetar jest kilkaset różnej wielkości kopuł, połączonych podziemnymi korytarzami. Za chwilę miała znaleźć się pod jedną z nich.

 

 Alicja Minicka

 

Komentarze

Popularne posty