Czy klasyczny kryminał to gatunek zagrożony
Prawie
sto lat temu Agatha Christie zadebiutowała powieścią „Tajemnicza historia
w Styles". Okazała się godną kontynuatorką dokonań Edgara Allana Poe
i Arthura Conan Doyle’a, przyczyniając się do rozwoju i spopularyzowania
gatunku.
Mimo
iż jej książki cieszą się niesłabnącym powodzeniem, niektórzy sugerują
odesłanie klasycznego kryminału do lamusa. Ten rodzaj, rzekomo gorszy,
przeciwstawiany bywa wielostronicowej powieści społeczno-obyczajowej
z wątkiem kryminalnym.
W rzeczywistości
gatunek czy rodzaj niczego nie implikują. W każdym można znaleźć przykłady
dzieł i znakomitych, i słabszych. Należy jednak pamiętać, że ocena
zawsze jest subiektywna, nawet gdy dokonuje jej uzbrojony w stosowną wiedzę
krytyk. Literatura jest sztuką i liczą się przede wszystkim wrażenia
odbiorcy.
Charakterystyczne
cechy prozy Agathy Christie to zwięzłość, mistrzowsko poprowadzona intryga
i znakomity suspens. Autorka nie podaje informacji na przysłowiowej tacy
w formie długich opisów. Przeciwnie, wplata je umiejętnie w akcję
i dialogi, tak że bez trudu wyobrażamy sobie miejsca i bohaterów.
Takie efekty może osiągnąć tylko prawdziwy wirtuoz pióra.
W książce
Johna Currana „ABC zbrodni Agathy Christie" można obejrzeć fotografie jej
rękopisów i maszynopisów, pełnych skreśleń, poprawek i uzupełnień.
Stworzenie dzieła, które czyta się bez wysiłku i płynnie, wymaga talentu
i ciężkiej pracy.
Niestety,
niektórym wydaje się, że bez trudu napisaliby podobną powieść.
W „Inicjałach zbrodni" Sophie Hannah usiłowała skopiować styl
Christie, co wielu czytelników uznało za profanację. Przyznam, że ja również.
Hannah to całkiem dobra pisarka, ale nie udało się jej stworzyć kryminału,
który przypominałby dzieła Królowej. Nużące opisy, dłużyzny i Hercules
Poirot, który niewiele ma wspólnego ze słynnym detektywem.
Zasłużony
sukces kryminałów skandynawskich zachęcił wielu autorów do pisania powieści
z mocno rozbudowanym tłem społeczno-obyczajowym. Jednak naśladowcom
Larssona czy Mankella zarzuca się nieraz, że przeliczyli się z siłami co
do liczby wątków i postaci, a część kryminalna potraktowana została
po macoszemu.
W recenzjach
można zetknąć się z poradami, by podczas czytania powieści-cegły
posiłkować się notatkami i rozrysowywać schematy, żeby się nie pogubić.
W odniesieniu do beletrystyki to dosyć zabawna sugestia. Jeżeli czytelnik
odbiera fabułę jako zagmatwaną, to znaczy, że utwór jest źle skonstruowany.
Lektura „Wojny i pokoju" Tołstoja, mimo tłumu postaci i wielu
wątków, takiego problemu nie przysparza.
Tłumaczenia,
że autor się napracował, są mało skuteczne. Dla czytelnika najważniejszy jest
efekt. Szczegóły literackiej kuchni mogą go zainteresować, ale na pewno nie
zrekompensują rozczarowania.
Klarowna
fabuła, stworzenie określonego klimatu, wiarygodne postacie i tło,
a przede wszystkim pomysłowa i logiczna intryga to walory dobrze
napisanego kryminału, a nie określonego jego rodzaju.Sugerowanie związku
między liczbą stron a wartością literacką jest raczej dziwaczne. Przecież
nie oceniamy obrazu na podstawie wymiarów, a oglądając rzeźbę, nie
interesujemy się jej wagą.
W czasach
Agathy Christie istniała reklama i promocja książek, ale nie na taką skalę
jak obecnie.
Wypromowanie
literackiego utworu jest zajęciem bardzo trudnym, wymagającym sporej
kreatywności, gdyż nie istnieje reklamowe narzędzie, sprawdzające się
w przypadku każdej książki i każdego autora. Więcej, zdarzają się
pomysły, których skutki bywają odwrotne do zamierzonych.
Wojciech
Chmielarz – znakomity pisarz i publicysta – poruszył tę kwestię
w felietonie „Dobra literatura już się nie broni” (Smak książki,luty
2017): „Samych królowych polskiego kryminału naliczyłem trzy. Do tego dochodzi
pierwsza dama polskiego kryminału retro, a niedawno ujawniła się pierwsza
dama polskiego kryminału noir. Prawie każda tytuł zawdzięcza nie czytelnikom,
ale została pasowana przez dział promocji”.
Może
więc lepiej, by koronacji dokonywali sami czytelnicy a nie twórcy marketingowych
kampanii?
Tymczasem
misternymi intrygami Agathy Christie – niekwestionowanej Królowej – zachwycają
się kolejne pokolenia. Ta genialna autorka długo jeszcze nie zostanie
zdetronizowana, nawet wtedy, gdy nikt już nie będzie pamiętał nazwisk niektórych
literackich gwiazd, których sława trwa co najwyżej kilka sezonów, a ich
blask rozpala głównie znakomita reklama.
Alicja
Minicka
Komentarze
Prześlij komentarz