"Bestia" - fragment retro kryminału
Po południu wybrał się do
gospodyni Liwczyców - Teresy Chaberskiej.
- Jest inteligentna, chociaż
nieco pretensjonalna - powiedziała o niej Gabi. - Twierdzi, że pochodzi z
rodziny szlacheckiej. Nie wiem, czy to prawda, ale na pewno odebrała staranne wychowanie.
- Nie będzie się bała mówić?
- Raczej nie. Zwierzyła mi
się, że wkrótce zamieszka w Poznaniu.
Przewidywania Gabi sprawdziły
się. Teresa chętnie przyjęła Darskiego. Poczęstowała go kruchymi ciasteczkami i
wyborną kawą, podaną w gustownych filiżankach.
- Miśnieńska porcelana -
pochwaliła się i dodała z westchnieniem. - Tylko tyle zostało z rodzinnego
majątku.
List od Gabrieli bardzo ją
ucieszył.
- Pani Liwczyc to prawdziwa
dama - orzekła. - Szkoda tylko, że nie posłuchała moich przestróg odnośnie
Gablerówny. Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. A mówiłam...
Łukasz słuchał cierpliwie,
gdy ciągnęła swój długi wywód. W końcu udało mu się skierować rozmowę na
interesujący go temat.
- Sambor Grabowski zaczął
czynić awanse naszej córce - powiedziała Teresa. - Dał jej spokój, gdy mąż
poszedł ze skargą do starszego dziedzica. Ale i tak wysłaliśmy Anielkę do mojej
siostry w Poznaniu. Córka wychodzi za mąż - dodała z dumą. - Jej narzeczony
uczy w gimnazjum przy Focha.
- Chciałem jeszcze spytać o
Gablerównę. Pani na pewno zauważyła, co się dzieje.
Chyba potraktowała jego
wypowiedź, jako komplement, bo uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Oczywiście, że zauważyłam.
I wcale nie byłam zdziwiona.
- Dlaczego, przecież to
oznaczało, że Sambor nie posłuchał ojca.
- Wiedział, że Gabler będzie
siedział cicho - powiedziała Teresa z pogardą. - Dzięki cegielni młody
Grabowski obrósł w piórka. Ale Hanką Skowrońską się nie interesował, chociaż
sama robiła do niego maślane oczy. Cóż, Skowroński to nie Gabler. Nawet
starszy dziedzic go szanuje.
Alicja Minicka
Komentarze
Prześlij komentarz