Polska Angelika

W tytule odwołuję się do Angeliki, bohaterki bestsellerowej książki i pięciu filmów o barwnych przygodach i romansach francuskiej markizy. Film jest bardzo popularny i do dzisiaj, dlatego zapewne większość go kojarzy. 
 

Grającej Angelikę, Michele Mercier, ta rola złamała jednak karierę. Świetna aktorka, doceniona także przez teatralnych krytyków, nie potrafiła uwolnić się od Angeliki, której postać tak sugestywnie wykreowała.

Akcja książki i filmu toczy się głównie we Francji za czasów Króla Słońce - Ludwika XIV. Angelika jest postacią fikcyjną. I to główna różnica między nią a bohaterką mojego artykułu. Ponadto, Angelika pochodziła ze zubożałego wprawdzie, ale arystokratycznego rodu.

Agnieszka Machówna urodziła się w rodzinie chłopskiej, około 1650 roku, we wsi Kolbuszowa, w dzisiejszym województwie podkarpackim. Jej los prawdopodobnie nie odbiegałby od losu tysięcy innych kobiet z najniższej społecznej warstwy, gdyby nie olśniewająca uroda, spryt i inteligencja. One to sprawiły, że Agnieszka, wiodła barwne, pełne przygód życie. 
 
 

Jako kilkunastoletnia dziewczyna została wydana za dworskiego Kozaka Bartosza Zatorskiego. O samym małżeństwie niewiele wiadomo. Tylko tyle, że nie trwało długo. Agnieszka uciekła ze swojej wsi do Krakowa, a stamtąd do Warszawy. Do stolicy dotarła około 1668 roku, w wieku lat osiemnastu. W Warszawie, dzięki sfałszowanym dokumentom, podawała się za szlachecką córkę. Utrzymanie prawdopodobnie zapewniali jej możni protektorzy. Zdołała zainteresować sobą oficera i szlachcica – Giordano Colattiego. Wyszła za niego za mąż, popełniając, tym samym, pierwszą bigamię. Razem wyjechali do Wiednia, gdzie piękna pani Colatti królowała na salonach. Urodzona i wychowana w chłopskiej chałupie, doskonale radziła sobie w arystokratycznych kręgach. Świadczy to o jej niebywałej inteligencji i zmyśle obserwacji.

Kiedy, z nieznanych powodów, mąż ja opuścił, Agnieszka nie straciła rezonu. Postarała się o audiencję u samego Cesarza. Wzruszony historią (oczywiście zmyśloną) skrzywdzonej, urodziwej petentki, Jego Cesarska Mość nakazał Colattiemu wypłatę odszkodowania w wysokości kilkudziesięciu tysięcy dukatów. Była to fortuna. I dzięki niej Agnieszka mogła wieść dostatnie życie. Jednak wydawała pieniądze zbyt rozrzutnie i wkrótce została bez grosza. Zwróciła wtedy uwagę na przebywającego w Wiedniu nastoletniego polskiego kasztelanica Stanisława Rupniewskiego. Bez trudu rozkochała go w sobie i wkrótce wzięli ślub. Pan młody był od swojej oblubienicy młodszy o prawie dziesięć lat! Pojechali do Paryża, gdzie Stanisław przeziębił się i zmarł, prawdopodobnie na zapalenie płuc, nie doczekawszy narodzin syna.

Agnieszka, podróżując po Europie, świetnie sobie radziła. Zapewne obdarzona też była zdolnościami lingwistycznymi. Gdy skończył y się pieniądze, Agnieszka z dzieckiem wróciła do Polski i zajęła dobra zmarłego męża. Przeciwko niej stanęła cała oburzona rodzina Stanisława, gotowa walczyć o majątek.

Agnieszka wyszła jeszcze raz za mąż za starostę Stanisława Domaszewskiego, popełniając kolejną bigamię. Nie doceniła dociekliwości rodziny Rupniewskich. Po kilku latach procesowania się, Rupniewscy zdołali jej dowieść i bigamię i zafałszowanie pochodzenia. Dotarli nawet do Bartosza Zatorskiego. Jej aktualny mąż, Domaszewski, wydał wkrótce Agnieszkę w ręce lubelskiego Trybunału. Agnieszkę skazano na tortury i śmierć. Wyrok wykonano 12 lipca 1681 roku w Lublinie. Agnieszka miała 33 lata … O losie jej syna nic nie wiadomo.

Agnieszkę skazano nie tylko za bigamię, ale także za wdarcie się do świata szlacheckiego, do którego, jako chłopka, nie miała prawa wstępu. Bigamia, naruszająca „świętość węzła małżeńskiego” karana była śmiercią.

Nie brakło jednak wśród szlachty głosów w obronie Agnieszki i oburzenia na Domaszewskiego. Wzniesionego szafotu musiała strzec straż miejska, gdyż obawiano się prób odbicia skazanej.

Czytałam dwie biografie Agnieszki. W jednej autor twierdził, że naprawdę miała na imię Jadwiga. To nie jedyna wątpliwość, co do faktów z jej życia.

Biografowie dociekali przyczyn, dla których pewna część szlachty stanęła w jej obronie. Może podejrzewali Rupniewskich o przekupienie Trybunału, o sfałszowanie dowodów? Mogło też chodzić o instynkt samozachowawczy ze strony niektórych przedstawicieli szlacheckiej warstwy. Arystokratyczne rody podupadały biologicznie. Były zdegenerowane. Takie kobiety jak Agnieszka mogły zapewnić zastrzyk „świeżej krwi”.

Ale to tylko dywagacje.

Moim zdaniem, barwne i tragiczne życie tej fascynującej niewiasty, to znakomity materiał na scenariusz filmowy. Może nie na miarę „Markizy Angeliki”, ale na pewno oryginalny i ciekawy. Tym bardziej, że to postać jak najbardziej prawdziwa.


Alicja Minicka

Komentarze

Popularne posty