Obrona Izabeli Łęckiej
Izabela
Łęcka to jedna z bardziej znanych kobiecych postaci literackich. Niewątpliwie
ekranizacje „Lalki” walnie się do tej popularności przyczyniły.
Powszechne
jest utożsamianie Łęckiej z tytułową lalką, zimną i wyrachowaną
arystokratką. Wprawdzie sam Bolesław Prus zastrzegał, że tytuł powieści dotyczy
procesu sądowego o kradzież lalki, a panna Łęcka lalką nie jest. Jednak rzadko
kto traktuje te słowa poważnie. Raczej panuje przekonanie, iż autor przekomarza
się z czytelnikiem, licząc na jego inteligencję i umiejętność dostrzeżenia w
wątku procesu o lalkę jedynie pretekstu, by nazwać rzecz po imieniu.
Panna Łęcka z pewnością aprobowała fakt przynależności do warstwy błękitnokrwistych. A kto by nie aprobował? Podobało się jej też życie w luksusie. Komuś by się nie podobało? Czy przypadkiem w potępianiu nie kryje się zwykła hipokryzja?
Izabela na pewno nie była typem intelektualistki. Ale nie była też
głupia. Doskonale wiedziała, że dla zachowania dotychczasowego statusu musi
wyjść bogato za mąż. Nawet za parweniusza Wokulskiego. Gdyby cechowało ją
przypisywane jej odgórnie wyrachowanie, nie miałaby z tym żadnych problemów.
Jest taka scena, gdy mowa o sprzedaży rodowych sreber. Izabela
zadaje swojej ciotce pytanie, czy ma wybierać pomiędzy sprzedażą tych sreber
i siebie samej? Zadaje je z wyraźną goryczą. Wiedziała doskonale, że
Wokulski jest w stanie zapewnić jej życie w luksusie i uratować od widma
bankructwa i ją i tatusia utracjusza. Zachowanie Izabeli wobec niego przeczy
zimnej kalkulacji.
Jeden ważny fakt umyka uwadze krytykujących Łęcką. Ona
nie ukrywa swojej do Wokulskiego niechęci. Nawet, gdy przyjmuje jego
oświadczyny, czyni to z wyraźną rezygnacją. Wie, że się sprzedaje. A
Wokulski wie, że jego jedynym atutem są pieniądze.
W „Lalce” mamy wątek młodziutkiej dziewczyny zaręczonej z bogatym
i starym hrabią. Ale ta dziewczyna, w przeciwieństwie do Izabeli, deklaruje
swemu narzeczonemu prawdziwe uczucie. Sądzę, że ten wątek posłużył Prusowi do
zwrócenia uwagi czytelnika na fakt, że Izabela nie udaje uczucia, którego nie
ma.
Izabela uważa, że Wokulski ją osacza. I ma rację, ze swojego
punktu widzenia. A jaki niby punkt widzenia miałaby przyjąć?
Warto też przypomnieć, że „romantyczny” idealista Wokulski sam się
za młodu sprzedał, żeniąc się dla pieniędzy z o wiele starszą od siebie wdową.
Jemu uchodzi na sucho. Czyżby znowu kłaniała się podwójna moralność, nieobca i
dzisiejszemu czytelnikowi?
Moim zdaniem Izabela intuicyjnie wyczuwa, że Wokulski nie jest tym,
za kogo się podaje. Przecież wie doskonale, że Łęcka nie darzy go uczuciem.
Osobiście poczytuję Izabeli za plus, iż nie ułatwia mu kreacji wygodnych
złudzeń, tak jak narzeczona hrabiego.
Sam Wokulski ma co do swego romantyzmu wątpliwości. Dlatego pyta przyjaciela
– lekarza o miłość platoniczną, którą sobie w odniesieniu do Izabeli
przypisuje. Przyjaciel, zgorzkniały cynik, nie daje się wywieść w pole. Jego
ironiczna odpowiedź obnaża Wokulskiego.
Prus podaje nam wygodne z pozoru interpretacje. Pusta Izabela nie
dostrzega cnót Wokulskiego. A dostrzegają je przecież tak wspaniałe kobiety,
jak Stawska i Wąsowska. Izabela patrzy przez pryzmat wpojonych jej uprzedzeń
klasowych, to prawda. Ale czy ma obowiązek owe cnoty dostrzec? Czy ma obowiązek
czuć się odpowiedzialną za infantylizm Wokulskiego, który widział ją, jako
kobietę idealną, a nie taką, jaką była naprawdę? Myślę, że warto spojrzeć
na Izabelę Łęcką świeżym okiem, bez dotychczasowych schematycznych
interpretacji. Spojrzeć jak na człowieka. Jej strach przed utratą statusu jest
przecież tak naturalny. A w zachowaniu wobec Wokulskiego nie dostrzegam jedynie
pogardy, ale przede wszystkim bunt przeciwko nieuchronności i konieczności
wyjścia za niego. Tę konieczność narzuca Izabeli całe jej otoczenie. Ojciec,
krewni, nawet zakochana w Wokulskim Wąsowska.
Czy naprawdę powinniśmy potępiać Izabelę, że tej presji w końcu
uległa? Przecież nawet teraz, ponad sto lat później, kobiety nadal jej ulegają,
chociaż teoretycznie nie muszą. A Izabela musiała. Sytuacja niezamężnej i
niezamożnej kobiety nie należała wtedy do najciekawszych.
Zastanawiam się, czy intencją Bolesława Prusa było potępienie
Izabeli. Odnoszę wrażenie, że rozumiał swoją bohaterkę i jej niechęć wobec
Wokulskiego. Izabela, należąc do arystokracji, rzeczywiście uważała się za
lepszy gatunek. Wpajano jej to przekonanie od dziecka.
Na czym tak naprawdę polegała wina Izabeli? Że nie doceniała
Wokulskiego? Czy aby na pewno miała go za co doceniać? Przecież on nie kochał
jej, kochał swoje o niej wyobrażenie.
Alicja Minicka
Rzeczowa polemika jest z mojej strony niemożliwa (musiałbym odświeżyć "Lalkę", a nie chce mi się). Co do ostatnich słów Twojego postu, Wokulski kochał swoje wyobrażenie, ale chyba nikt nie miał wtedy takiego komfortu, jak my dzisiaj, by móc poznać partnera/ partnerkę przed ślubem, taki luksus nastąpił dopiero po rewolucji seksualnej.Z całą pewnością mogę się za to odnieść o słów o nas dzisiaj. Rodzajów k.urewstwa namnożyło nam się strasznie. Mamy:-małżeństwa dla pieniędzy-zwykłe prostytutki-prostytutki za fanty (n.p. galerianki)-prostytutki za piwo, papierosy i podwózkę samochodem (na dyskotekach)-prostytutki za utrzymanie (sponsoring).Jest prostytucja męska i żeńska, w różnym wieku, we wszystkich klasach społecznych. Zdecydowanie nie mamy co być dumni z naszej moralności, mimo że widmo głodu nie zagląda nikomu w oczy (przynajmniej w Polsce), poziom życia się podniósł, wzrosła natomiast zachłanność. dr Woland.
OdpowiedzUsuńCześć Piotr,"Lalka" to dwa grube tomiska, więc trudno wszystko pamiętać. To książka na kilka razy, tak uważam. Natomiast co do Izabeli, to chyba my współcześni absolutnie nie mamy prawa jej krytykować. W jej czasach kobiety nie miały za wiele alternatyw zyciowych. Natomiast żadna ze współczesnych Europejek na pewno nie musi się sprzedawać, aby żyć. To tylko kwestia wyboru i rzeczywistych a nie deklarowanych wartości. To samo oczywiście dotyczy i facetów, bo wśród nich też bywają prostytutki. A nasze wybory daja o nas świadectwo. PozdrawiamAlicja
OdpowiedzUsuńZgadzam się z wieloma argumentami Obrony. Zastanawiam się, dlaczego Wokulski popełnił samobójstwo? Dla mnie jest postacią niespójną. Zdobył ( w nietypowy dla idealisty sposób ) majątek i szacunek. Nie wierzę, że miłość Łęckiej była mu niezbędna do życia. To raczej typ Soamesa Fosyte'a. Wolałby upokorzyć Izabelę. Miał też dość czasu na to, by pogodzić się z faktem, że nie urodził się arystokratą. Może autor uśmiercił go, postać fikcyjną, tylko dla wzmocnienia zakończenia?:)Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam,Dziękuję za przeczytanie tekstu i wypowiedź. Spotkałam się też z interpretacją, zaprzeczającą samobójstwu Wokulskiego. Bo autor, faktycznie, nie daje nam 100% pewności.PozdrawiamAlicja
OdpowiedzUsuńRacja. To tylko potwierdza geniusz Prusa.
OdpowiedzUsuńnie można winić Izabeli za to, że nie kochała. brak chemii po prostu..narzucania się też nikt z nas nie lubi, to wiemy i bez literatury. a jeśli już chcemy być krytyczni, to zanim wydamy wyrok na Łęcką oceńmy właściwe motywy małżeństwa naszego romantycznego adoratora z Minclową,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam,dziekuję, że przeczytałeś mój tekst. Widzę, że jednak nie daliśmy sobie wbić w szkołach do głowy "jedynej słusznej interpretacji" "Lalki".PozdrowionkaAlicja
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie patrzyłam na wątek miłosny jak na dowód szlachetności Wokulskiego, tylko jak na jego nieszczęście, garb, fatalne zauroczenie. Łęcka wydawała mi się zawsze pustą panną, która jednak wykorzystuje fakt, że Wokulski jest naprawdę ŚLEPO zakochany. A czy ślepcy działają rozsądnie? Może bidulek myślał, że on go kiedyś pokocha?Gratuluję świeżego spojrzenia na tę książkę. Muszę ją sobie niedługo przypomnieć. :-)
OdpowiedzUsuńMysle, ze jednak jest roznica pomiedzy postepowaniem Wokulskiego a Izabelli. On nie zdradzal wdowy,ktora poslubil. Problemem naszych czasow jest usprawiedliwianie wszystkiego i tlumaczenie, ze jest ktos kto zrobil gorsze rzeczy. Jesli zaczniemy napietnowac naganne zachowanie (nie osobe) moze odzyskamy jasnosc widzenia dobra i zla...
OdpowiedzUsuń